Kategoria: finanse osobiste

Jak zapanować nad swoimi finansami? – edukacja finansowa

Bariera na drodze do wolności finansowej: Zbędna edukacja.

Jest to jedna z najbardziej kontrowersyjnych barier. Większość ludzi utożsamia ją natychmiast ze swoimi studiami i odbierają ją jako atak na to, że zamiast np. od razu po liceum zakładać „nowy Microsoft” zdecydowali się zainwestować dobrych kilka lat swojego życia w zakończenie studiów na określonym kierunki.

W tej barierze, nie chodzi oto, aby negować sens zdobywania wyższego wykształcenia w ogóle (czy jakiegokolwiek innego), gdyż ma to samo w sobie masę plusów, jak np.:

  • poszerzenie horyzontów myślowych,
  • zdobycie rzeczonego wykształcenia, co w niektórych sytuacjach jest przepustką do określonej kariery zawodowej,
  • zawarcie znajomości i przyjaźni, które mogą nieoczekiwanie zaprocentować w przyszłości,
  • mnóstwo istniejących programów specjalnie dla studentów pozwalających zwiedzać i zdobywać praktyczne doświadczenia w różnych krajach świata.

Tak, że same studia nie są wcale takie złe. W takim razie, w czym problem?

Raz, że nie każdy musi iść na studia, a dwa, zauważ, że np. …

kierowca autobusu po zawodówce w Norwegii zarabia więcej, niż doktor w Polsce po studiach.
Jeśli wydaje Ci się, że robisz studia po to, aby super zarabiać w przyszłości (a większość ludzi tak właśnie myśli), to niestety najprawdopodobniej mylisz się. O wiele lepszy interes zrobisz natychmiast wyjeżdżając zagranice i podejmując pierwszą, lepszą pracę fizyczną, niż inwestując swój czas i pieniądze na studia, po których zostaniesz jednym z wielu tysięcy magistrów szukających jakiejkolwiek pracy.

Smutna prawda jest taka, że większość aktualnych studentów przy wyborze swojego kierunku studiów oraz w ogóle podejmując decyzję o studiach, kieruje się trendami społecznymi (niektóre kierunki są bardziej „cool” i „na czasie”, niż inne), faktycznie uczy się jedynie dla papierka, który okaże się być raczej zwykłym świstkiem papieru, niż magiczną wejściówką do świata bogactwa.

Ponadto, ludzie nie uwzględniają zmian na rynku pracy w perspektywie najbliższych lat (dlatego też, chociaż wiadomo, że panuje obecnie nadmiar magistrów po zarządzaniu i marketingu, kierunek ten dalej pozostaje jednym z najbardziej popularnych). Prowadzi to do tego, że osoba po zakończeniu studiów na tego typu kierunku, będzie miała spore trudności ze znalezieniem pracy w swojej specjalności i najprawdopodobniej będzie zmuszona pracować w jakimś innym zawodzie.

Jakie jest rozwiązanie?

Zacznij skupiać się na takiej edukacji, która niesie ze sobą faktycznie olbrzymie korzyści. No dobrze, ale konkretnie o jaką edukację chodzi? O edukację finansową. Grunt to bowiem nie tracić pieniędzy niepotrzebnie.

Jak zapanować nad swoimi finansami? – finanse w związku

Bariera na drodze do wolności finansowej: Niewłaściwy partner.

Najczęstszym powodem kłótni w stałych związkach nieformalnych oraz małżeństwach są właśnie pieniądze. Poziom frustracji jest często tak ogromny, że pary decydują się na zakończenie relacji. Jest to najgorsze wyjście. Można się przecież dogadać.

Jak wyeliminować kłótnie o finanse w związku?

Głównym powodem takiego, a nie innego postępowania z pieniędzmi jest wychowanie poszczególnych osób oraz wzorce wyniesione z domu. Tendencja jest generalnie taka, że jeżeli czyiś rodzice byli rozrzutni, często korzystali z kredytów i wydawali pieniądze na zachcianki, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że latorośle będą powielały ten wzorzec.

Z drugiej strony, nadmierna oszczędność u rodziców również może powodować zbyt oszczędne zachowanie u dzieci.

Nie obcy jest jeszcze jeden wariant: życie za młodu w biedzie powoduje nieraz w dorosłym życiu szastanie pieniędzmi na prawo i lewo — zwłaszcza, gdy wpadnie się w rozrzutne towarzystwo.

W sytuacji, gdy dwoje osób o skrajnie rożnym podejściu do pieniędzy spotyka się przez dłuższy czas, prędzej czy później pojawiają się „tarcia” na tej płaszczyźnie życia osobistego, które – jeśli w porę nie rozwiązane – prowadzą do rozpadu związku.

Warto zatem obserwować zwyczaje partnera i jak najwcześniej otwarcie porozmawiać o podejściu do pieniędzy. Te działania pozwolą w miarę szybko znaleźć pole do kompromisu, a w skrajnych przypadkach – uchronią przed życiem z niewłaściwą osobą.

Do spraw, na które warto zwrócić szczególną uwagę, należą:

  • nadmierne impulsowe wydawanie pieniędzy – każdy od czasu do czasu kupuje coś „ot tak”, ale jeśli jest to regułą, to trzeba się takim zwyczajom przyjrzeć dokładniej,
  • tendencje do zakupoholizmu – jeżeli ktoś dla poprawy nastroju notorycznie chodzi na zakupy, to może być to o wiele bardziej złożony problem i wymagać pomocy specjalisty,
  • najbliższe otoczenie partnera – jak mówi przysłowie: kto z kim przystaje, takim się staje. Przebywaj za długo wśród osób rozrzutnych, a wpadniesz w długi. Przebywaj wśród skąpych, a szybko zdziadziejesz.
  • skłonności do hazardu – co niektórzy potrafią wydać setki złotych na zakłady Lotto czy postawić na drużynę sportową. Jeżeli ktoś doprowadza się do sytuacji, w których zaczyna mu brakować środków do życia lub z powodu hazardu popada w długi, to jest to „stan alarmowy”.
  • nadmierne oszczędzanie – zwane potocznie skąpstwem. Jeśli ktoś nie chce pojechać na urlop, bo ma park pod domem, nie pójdzie do kina, bo ściągnie sobie DivX, a do tego oszczędza na wszystkim – wliczając jedzenie i zdrowie – to taka postawa też nie prowadzi do niczego dobrego między dwójką ludzi w związku.
  • nałogi – jeśli ktoś pali dwie paczki papierosów dziennie lub kończy pracę czteropakiem piwa, to takie wydatki będą w przyszłości stanowiły zauważalne obciążenie domowej kiesy, a są niesamowicie trudne do wykorzenienia.

Jak rozmawiać z partnerem o pieniądzach?

Jeżeli jesteś w poważnym związku i jeszcze nie przeprowadziliście kilku mniej lub bardziej poważnych rozmów o pieniądzach, to pamiętaj, że najlepszy czas na to był „wczoraj”. Z drugiej strony: nigdy nie jest na taką pogadankę za późno.

Dzięki takim rozmowom, nie tylko zbliżycie się do siebie, ale będziecie wiedzieć, czego spodziewać się po drugiej osobie w kwestii finansowej.

Poniżej prezentujemy listę tematów, które warto obgadać. Być może niektóre wydadzą się zbyt trudne, ale lepiej poruszyć trudny temat i mieć spokój, niż za 5 lat rwać z głowy włosy po każdej kłótni związanej z finansami.

Oto proponowana lista pytań do omówienia:

  • „Jakie jest twoje podejście do wydawania pieniędzy?” Dzięki temu pytaniu najłatwiej wychwycić różnice, które mogą w przyszłości utrudniać wspólne życie.
  • „Jak wydawano pieniądze w Twoim domu?” To pytanie pozwoli uzyskać ogólne informacje o wzorcach, jakie pojawiały się w domu partnera i lepiej zrozumieć jego obecne postępowanie.
  • „Czy masz jakieś długi, o których nie wiem?” Bezpośrednie pytanie, ale pozwala uniknąć najróżniejszych kłopotów w przyszłości.
  • „Jak widzisz nasze wspólne finanse dziś i w przyszłości?” Pytanie, dzięki któremu można obgadać i ustalić spójną strategię gospodarowania pieniędzmi. Taką, która będzie odpowiednia dla obu stron.
  • „Jakie są Twoje cele finansowe? Jakie są/będą nasze cele finansowe?” Jeżeli ktoś chce podróżować po świecie i woli na ten cel odkładać pieniądze, podczas gdy druga osoba marzy o własnych czterech ścianach i zapuszczeniu korzeni, to finansowo te cele różnią się od siebie znacznie. Warto zatem jak najszybciej dowiedzieć się o aspiracjach partnera i ustalić również wspólną drogę.

Takie rozmowy nie należą do najłatwiejszych, ale definitywnie są niezbędne. Okażcie sobie tolerancję względem poglądów oraz otwórzcie na kompromisy, a wszystko będzie w porządku.

Finanse w związku

Najczęściej stosuje się dwa modele finansowania wydatków w związkach:

  • wspólne konto – partnerzy przelewają swoje przychody na jedno konto, oboje mają do niego dostęp i korzystają z zasobów wedle potrzeb i ochoty.
  • osobne konta z podziałem zobowiązań do opłacenia – partnerzy zachowują swoje konta, ale dzielą się rachunkami i kosztami do opłacenia, każde odpowiadając za swoją część.

Wadą pierwszego rozwiązania jest fakt, że finansowanie ze wspólnej kiesy ważnych dla każdego z partnerów wydatków prowadzi tylko do nieustannych kłótni. Z kolei pełna rozdzielność i podział zobowiązań do opłacenia też nie jest dobrym wyjściem, ponieważ ciężko wtedy o jakieś systematyczne odkładanie pieniędzy, a do tego nie ma rozsądnego sposobu na podział kosztów zmiennych, typu jedzenie, wyprawka szkolna dla dziecka, wspólne wyjazdy itp.

Jak zatem sobie z tym poradzić?

Proponujemy następujący sposób:

    • Załóżcie sobie 3 konta: jedno wspólne, do którego oboje będziecie mieć dostęp, oraz dwa osobne.
    • Przez co najmniej 3 miesiące śledźcie swoje wydatki. Dzięki temu poznacie średnią kwotę, którą potrzebujecie na utrzymanie waszego standardu życia. Pozytywnym efektem tego procesu jest również wychwycenie kategorii, w których pieniądze rozchodzą wam się o wiele łatwiej, dzięki czemu jeśli uznacie, że trzeba, będziecie mogli podjąć stosowne działania.
    • Znając średnią wysokość kosztów stałych i zmiennych, będziecie w stanie określić swój wkład do domowego budżetu, proporcjonalnie do waszych zarobków. Brzmi to zagmatwanie, ale sprawa jest prosta: jeśli – przykładowo – wasze całkowite miesięczne koszty wynoszą 2000 złotych, Ty zarabiasz 3000, a Twój partner 2000, to Twój wkład wyniesie 1200, a partnera 800 złotych.

Wzór na obliczenie tych wartości:

K = (koszty stałe + koszty zmienne) / (sumaryczne zarobki partnerów)

Wkład partnera = Zarobki * K

Dodatkowo, poszczególne wkłady można podwyższyć o 10%-15%, by zostawić sobie niewielki zapas w razie zaistnienia jednorazowo większych wydatków. Również, z racji tego, że kobiety na podobnych stanowiskach, co mężczyźni, zarabiają nieco mniej, wkład mężczyzny do wspólnej kasy może być nieco większy. Ustalone w ten sposób środki przelewajcie systematycznie na wspólne konto i dysponujcie nimi regulując zobowiązania oraz wydając „na życie”.

    • Z oszczędnościami róbcie podobnie: ustalcie wspólnie odpowiedni poziom oszczędzania i systematycznie przelewajcie porcję oszczędności na wspólne konto. Ta kwota jest przeznaczana na fundusz awaryjny, inwestycyjny, wydatki planowe lub droższe wspólne rozrywki typu wakacyjny wyjazd (szczegółowo na ten temat piszemy w dalszej części kursu).
    • To, co zostanie na poszczególnych kontach, to pieniądze do swobodnej dyspozycji. Jeśli partnerka chce iść do fryzjera czy kupić sobie ciuchy i płaci za to z pieniędzy, które jej zostały – nic partnerowi do tego. Jeżeli partner decyduję się odkładać na jakiś elektro-gadżet i kupuje go ze swoich „pozostałości” – również oczekuje tolerancji dla swojej decyzji. Jeżeli zdecydujecie, że chcecie wykorzystać część tych pieniędzy na jakiś wspólny cel, dogadujecie się na bieżąco. Pełna elastyczność, zero problemów.
    • Co jakiś czas, np. co kwartał, wróćcie do punktu #2 i zróbcie re-kalkulację naszych wkładów. Zachowanie w przypadku uzyskania dodatkowych pieniędzy, np. z jakiejś fuchy, trzynastki czy innego rodzaju premii, jest do dogadania.

Oczywiście system ten sprawdza się najlepiej, gdy sytuacja obu partnerów w związku jest względnie stabilna. W przypadku takich zdarzeń, jak ciąża, utrata pracy lub innych, trzeba adekwatnie dopasować reguły wspólnego finansowania domowej kiesy. Pamiętajcie, że związek to nie umowa biznesowa, ale wspólne życie dwójki ludzi. W wielu sytuacjach należy przede wszystkim być człowiekiem i dla wspólnego dobra zrezygnować z prywatnych interesów.

Jak zapanować nad swoimi finansami? – kredyt hipoteczny

Najważniejsze jest uświadomienie sobie, że na drodze do zapanowania nad swoimi finansami oraz stworzeniem wolności finansowej dla siebie i swojej rodziny, istnieje wiele barier na których ludzie się rozbijają.

Jeśli poznasz te bariery oraz nauczysz się tak postępować, aby je omijać, otworzysz przed sobą prostą drogę do finansowego sukcesu. Pozostanie tylko iść tą drogą do czego konieczne będzie Ci kilka umiejętności, którymi zajmiemy się w kolejnych lekcjach naszego kursu.

Jakie są to bariery? Potencjalnie już teraz są to lub dopiero będą:

 

  • kredyt hipoteczny,
  • wybór niewłaściwego partnera życiowego,
  • zbędna edukacja oraz (paradoksalnie) brak właściwej edukacji finansowej,
  • brak sprecyzowanego systemu wartości,
  • posiadanie złych emocji oraz programowania odnośnie pieniędzy.

 

Kredyt hipoteczny

Częsta bariera na drodze do wolności finansowej to kredyt hipoteczny.

Przeważnie sytuacja wygląda tak, że spotykasz osobę, z którą chcesz spędzić, przysłowiową „resztę swojego życia”, pobieracie się (lub nie), podejmujecie pracę, zaczynacie odczuwać stabilizację finansową i gdzieś w tym momencie pojawia się poważna myśl o posiadaniu własnych tzw. czterech ścian. Brakuje wam jednak gotówki, aby kupić sobie mieszkanie lub wybudować dom. W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem (jak Wam się wydaje) jest wzięcie kredytu hipotecznego na 30-40 lat z jak najmniejszą ratą miesięczną.

Z kredytem hipotecznym jest wielki problem, którego nie uświadamiają sobie ludzie. Biorąc kredyt na te 30 lat, stajesz się za cenę posiadania swoich własnych czterech kątów (które faktycznie są własnością banku do czasu spłacenia kredytu, a nie Twoją) rzeczywistym niewolnikiem banku, gdyż od tej pory spora (a raczej największa) część Twoich zarobków będzie co miesiąc pochłaniana spłatą raty tego kredytu.

Wszystko jest w porządku do czasu, kiedy Twoja sytuacja finansowa jest stabilna. Wszelkie wypadki losowe w stylu utrata pracy, wypadek samochodowy, itp. będą miały o wiele większe i bardziej odczuwalne skutki negatywne, niż gdybyś nie posiadał zaciągniętego kredytu hipotecznego. Jeśli tracisz pracę i nie masz czym zapłacić kolejnej raty kredytu to masz wielki problem, gdyż może się to skończyć – nawet – zabraniem Ci zakupionej nieruchomości przez bank.

Dobrze zdając sobie z tego sprawę, zrobisz wszystko, aby zdobyć jakoś pieniądze na zapłatę raty kredytowej. Może Cię to doprowadzić do wykonywania nie lubianej pracy, w nie odpowiednich warunkach (np. pozwolisz sobie na agresywne zachowania przełożonych, czy wręcz szkodliwe dla Twojego zdrowia warunki pracy) tylko z uwagi na konieczność spłaty kredytu… i to może trwać nawet 30, czy 40 lat.

Ponadto, poświęcając większą część swoich zarobków na spłatę kredytu hipotecznego, pozbawiasz się tych pieniędzy, dzięki którym można by było skorzystać z wielu różnych okazji, które co chwila będę pojawiać się w Twoim życiu. Mówi się, że w życiu każdego z nas pojawia się co najmniej kilka okazji, czy pomysłów, które gdyby je faktycznie wykorzystać, uczyniłyby one z człowieka milionera. Do tego mogą Ci być niezbędne te pieniądze, które już wcześniej wydałeś na spłatę raty kredytu hipotecznego.

Nieprzemyślane wzięcie na swoje barki konieczności spłaty kredytu hipotecznego sprawia, że ludzie są uwiązani, pozbawiają się wolności oraz możliwości korzystania z wielu okazji, a czas przecież ucieka.
Przeciętnie ludzie biorą kredyt hipoteczny w okolicach 28-30 roku życia. Po jego spłacie (jeśli wezmą go na 30 lat) będą mieć 58 – 60 lat, a to już będzie ostatni dzwonek przed ich emeryturą.

Mamy nadzieję, że zdajesz już sobie doskonale sprawę, że nie ma co liczyć na to, aby Państwo zadbało o Twoją emeryturę. Tendencje obecnie są takie, że trzeba będzie coraz więcej pracować na swoja emeryturę i będzie ona coraz niższa (paradoksalnie). Jeśli zdasz się w tym zakresie na Państwo to skończysz najprawdopodobniej z bardzo niską emeryturą, o ile jej oczywiście doczekasz.

Jeśli taka perspektywa Cię nie zadowala (a kogo by miała ona zadowalać?) to zostaje Ci samodzielnie zadbać o swoją emeryturę. Do tego potrzebujesz zarówno swojego czasu, jak i pieniędzy. Jednak… wzięcie kredytu hipotecznego sprawia, że lwia ich część zostaje poświęcona na jego spłatę, kosztem m.in. zadbania o Twoją emeryturę.

Powstaje pytanie: Czy jest jakaś alternatywa? Czy pozostaje Ci do końca życia mieszkać ze swoimi rodzicami/teściami, czy wynajmować mieszkanie lub dom?

Niekoniecznie. Zmierzamy do tego, aby uświadomić Ci, że przed wzięciem kredytu hipotecznego trzeba koniecznie rozważyć wszelkie za i przeciw oraz zdawać sobie sprawę, że znacznie lepsze dla Ciebie w dłuższej perspektywie czasowej będzie wzięcie jak najmniejszego tego kredytu i jak najszybsza jego spłata.

Nie pakuj się w długi kredyt (30 lat) zwłaszcza na początku, tj. przy swojej pierwszej inwestycji w nieruchomość.
W tym celu możesz rozważyć np.:

  • praca za granicą przez kilka lat, zarabianie w euro, dolarach, czy funtach i szybsze zebranie pieniędzy na mieszkanie/dom lub duży wkład własny, co sprawi, że będzie Ci potrzebny o wiele mniejszy kredyt hipoteczny;
  • nie kupuj od razu tzw. „domu marzeń”, który będziesz spłacać przez następne 30 lat – tylko kup coś, co jest w Twoim zasięgu i co relatywnie szybko spłacisz (w ciągu maksymalnie 10 lat).

Jeśli zechcesz i będą po temu sprzyjające okoliczności, będziesz mógł tą nieruchomość wykorzystać, jako źródło pasywnego dochodu (np. wynajmując ją lub jej część), a samemu w międzyczasie rozejrzeć się za czymś lepszym dla siebie, gdy Twoja sytuacja finansowa ulegnie poprawie (np. wygenerujesz większe dochody bazując na jednej z lekcji kursu, w której będziemy tego uczyć). Ewentualnie sprzedasz tą nieruchomość, a za pieniądze z tej transakcji będziesz mieć solidny wkład własny na swój wymarzony dom, a przez to lżejszy kredyt hipoteczny zaciągnięty na poczet jego kupna.